Do stacji dopłynęliśmy późnym popołudniem, 5 grudnia. Wyspa Króla Jerzego powitała nas przepiękną, słoneczną pogodą. Początkowo nic nie zapowiadało takiego dnia. Był silny wiatr i spore falowanie. Jednakże im bliżej stacji byliśmy tym robiło się łagodniej. Statek dotarł na miejsce, ustabilizował swoją pozycję, a my, przy pomocy zodiaków, zostaliśmy przewiezienia na ląd. Dla nas zupełnie nowy i nieznany. Dotarliśmy do głównego budynku stacji. Miejsce to było wtedy dla mnie zupełnie obce. Na razie czułem się jak w gościach, a przecież miało się stać moim domem na najbliższy rok. Większość osób zaczęła uczestniczyć w rozładunku. Ponieważ pogoda była raczej dobra to trwał on prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ja ze względu na konieczność przejęcia różnych obowiązków zająłem się właśnie tym. Większość czasu spędziłem z elektronikiem z 47 wyprawy poznając tajniki mojej nowej pracy. Poniżej jest kilka zdjęć stacji wykonanych przez mojego kolegę, jeszcze z pokładu noosfery. Pojawiająca się i powiększająca w oczach stacja wprawiała nam wiele radości i cieszyła oczy. Nasz cel podróży, nasze marzenia zbliżały się coraz bardziej.



