Minęło już pół roku od przybycia na wyspę. Czy to dużo? Czas minął bardzo szybko. Można by powiedzieć, że nie wiadomo kiedy upłynęły te 183 dni. Dużo też się działo i dużo zmieniało. Na początku na stacji bywało nawet prawie pięćdziesiąt osób. Obecnie jest nas tylko dziewięcioro. W grudniu praktycznie nie było nocy. Słońce chowało się delikatnie pod horyzont, ale nawet wtedy było całkiem jasno. Obecnie dzień jest bardzo krótki, a przez większość doby jest całkowicie ciemno. Znacznie spadła też temperatura i krajobraz przykrył śnieg. Można by powiedzieć, że wyprawa latem, a wyprawa zimą to dwie różne wyprawy.
Czy po takim czasie nadal uważam, że warto było przyjechać tu pracować? Tak. Czy życie tutaj jest trudne? To zależy. Z jednej strony jest ono znacząco inne od tego w Polsce, a to bywa wyzwaniem. Z drugiej wszystko jest na miejscu i o wiele rzeczy nie trzeba się martwić, a to pewne uproszczenie. Co przyniesie kolejne pół roku? Nie wiem. Mam nadzieję, że same dobre rzeczy.
Zima zdaje się, że zagościła już na dobre. Niedługo przesilenie letnie. Dzień zacznie się wydłużać. Powinno więc pojawić się więcej czasu i możliwości na aktywność poza budynkami. Takie, które wymagają śniegu, którego w Polsce jest niestety coraz mniej. Mam nadzieję, że uda się skorzystać z tej okazji jak najwięcej.
Jakaś złota myśl na koniec? Chyba brak. Może pół roku to okrągła wartość, ale z drugiej strony data, jak każda inna. Nic specjalnego się wtedy nie dzieje.
